• IRLANDIA

        •  

          JEŚLI CHCESZ DOWIEDZIEĆ SIĘ WIĘCEJ, KLIKNIJ SŁOWO LUB ZDANIE PRZY STRZAŁCE

           

           

           

           

           

          ZOBACZ 

           

           ZOBACZ  

           

           

           

            IRLANDIA KLIKNIJ

           

           

           

           

          PATRON IRLANDII- Św. PATRYK

           

          Życie Patryka tonie częściowo w mrokach tajemnicy.

          Był synem niejakiego Calpurniusa, najprawdopodobniej bogatego

          Rzymianina mieszkającego w Brytanii. Wiecie, że Rzymianie

          rozprzestrzenili się wtedy niemal wszędzie, ale w Irlandii tylko na jej

          wybrzeżach. Wyspa była wtedy bardzo dzika, a ludzie nieokrzesani. Żyli w

          plemionach. Czcili wiatr, niebo i siły natury. Byli też dobrymi żeglarzami.

          Patryk dorastał w Brytanii, choć wielu ludzi uważa, że w Walii. 

           Kiedyś przebywał późno w nocy poza domem, czego nie powinien był robić.

          Kiedy wychodzicie z domu, powinniście być niezwykle ostrożni.

          Patryka schwytali irlandzcy piraci. Zrobili to, żeby sprzedać go w

          niewolę. Jako niewolnik Patryk został pasterzem. Pasł owce, lecz wiedział,

          że musi uciec. Groziło mu wielkie niebezpieczeństwo, bo właściciel

          zbiegłego niewolnika mógł go zabić po schwytaniu. Patryk był jednak

          odważny i postanowił uciec. Przekonał nieprzyjaciół swego pana, by

          pomogli mu przebyć morze i wrócił do domu.

          Jego rodzice oczywiście

          bardzo się ucieszyli, ale Patryk wierzył, że Bóg polecił mu, by wrócił i

          pomógł Irlandczykom. Wiedział, że ma do tego szczególne powołanie. Jego

          ojciec chciał, żeby zajął się interesami.

          Patryk jednak wiedział, że nie może usłuchać rodziców. Przekonał ich więc, że

          musi zostać duchownym.  Po latach wrócił do Irlandii, żeby głosić pokój

          wśród pogan, którzy nadal wyznawali swoją religię. Gdyby schwytał go jego

          podły właściciel, mógłby go kazać zabić. Patryk jednak wrócił. Niektórzy

          mówią, że Bóg mu pomógł. Inni twierdzą, że to sam Patryk poradził sobie

          dzięki sile swych słów i właściwemu podejściu do ludzi.

           Patryk przeszedł całą Irlandię, północną i południową, gdzie na

          różnych obszarach władali różni królowie, a także Ard-Ri, czyli Wielki

          Król, który mieszkał w Tarze.

          Legenda mówi, że gdy Patryk wypełniał swoją misję w Tarze,

           rządził właśnie taki wielki król. Był on potężnym władcą,

          który ufał całkowicie pewnemu pogańskiemu kapłanowi. Kapłan

          chciał podstępem wprowadzić Patryka w ogień, by ten spłonął, a kapłan

          umocniłby swoje wpływy. Ale Ard-Ri chciał poznać prawdę. Zmusił ich

          obu, kapłana i Patryka, by przeszli przez płomienie. Patryk wykazał, że

          wiara w Boga jest jego największą mocą, gdyż przeszedł łatwo przez ogień,

          natomiast pogański kapłan, który szykował Patrykowi okrutny los, sam

          spłonął. Patryk musiał przejść jeszcze inne próby.  Miał też przeprawę z

          innym misjonarzem, zazdrosnym o jego sukcesy w Irlandii. W końcu jednak

          Patryk, kochając Irlandię i Irlandczyków oraz wierząc mocno w Boga,

          przeszedł wszystkie próby i na zawsze odmienił Irlandię. Dożył późnego wieku w swej ukochanej Irlandii, a teraz obchodzimy

          jego święto nawet w Ameryce.                                                                 

           

           

          Z Patrykiem związana jest również legenda mówiąca o tym, iż wygnał z Irlandii wszystkie węże. 

          Ostatni był najbardziej uparty, jednak święty długo z nim dyskutował aby wszedł do skrzynki, którą wąż uznawał za zbyt ciasną. W końcu wąż aby udowodnić Patrykowi że się nie zmieści wszedł do skrzynki, Patryk skrzynkę zamknął i wyrzucił do morza. Faktem jest że w Irlandii węży nie ma

          Wydarzenie to miało oczywiście swoje odniesienie do Biblii, gdyż w ten sposób miał Patryk wygnać zło z Irlandii, które po dziś dzień w chrześcijaństwie przedstawiane jest pod postacią węża. 


          Wreszcie to właśnie ze św. Patrykiem związana jest koniczynka, drugi obok harfy, symbol Irlandii. Za pomocą koniczynki św. Patryk tłumaczył pogańskim Irlandczykom na czym polega dogmat o jednym Bogu występującym w trzech postaciach (Trójcy Świętej).

          Znalezienie w dniu św. Patryka koniczyny czterolistnej podwaja "szczęście".

          Koniczyna symbolizuje krzyż i Trójcę św. W czasach przedchrześcijańskich była magicznym symbolem druidów co pomogło zasymilować chrześcijaństwo i ukazać je jako pogłębienie wcześniejszych prostych wierzeń.

           

          Koniczynka to drugi obok harfy symbol Irlandii. Harfa jest symbolem Irlandii, jest jej godłem państwowym, wizerunek harfy znajduje się na walucie Zielonej wyspy. Harfa, która stała się wzorem dla symbolu państwowego istnieje naprawdę. Obecnie przechowywana jest w Trinity College w Dublinie.    

                                              
           Patryk podróżował po Irlandii nawracając gdzie się tylko dało na prawdziwą wiarę. Zyskiwał coraz większą popularność. Zaprosił go do swojej siedziby na Skale Cashel w południowej Irlandii, tamtejszy król Aonghus, który zdecydował się przyjąć chrzest. Podczas długiej ceremonii przyjęcia chrztu w zamku Cashel, Patryk przez przypadek stojąc obok władcy trzymał przez kilka godzin swój pastorał na nodze biednego króla. Opierając się na pastorale sprawiał władcy ogromny ból, kiedy w pewnym momencie Patryk spostrzegł jakie zadaje cierpienia zapytał króla dlaczego mu nie powiedział o bolącej stopie. Ten w odpowiedzi stwierdził, że był przekonany, iż jest to element uroczystości, który ma unaocznić doniosłość wydarzenia

           

           

           

           

          ELFY   

          Elfy, czyli fairies, stanowią nieodłączną część tradycji ludowej wysp brytyjskich. Obecne są w baśniach, legendach i mitach, karzą niegodziwości śmiertelników, nagradzają szlachetność, płatają złośliwe figle i zsyłają nieszczęścia. Opowieści o elfach stanowiły źródło inspiracji wielu pisarzy i poetów, wspomnieć można tu choćby „Midsummer Night’s Dream” Shakespeare’a, „Nymphiadę” Draytona, „Puck of the Pook Hill” Kiplinga czy rozliczne wiersze Williama Butlera Yeats’a. Ostatni z wymienionych twórców, wybitny poeta irlandzki, zwykł mawiać, że elfy nie są jedynie częścią kultury ludowej, ale czymś znacznie bardziej rzeczywistym niż można byłoby przypuszczać.

          Czym więc charakteryzują się fairies pochodzące ze Szmaragdowej Wyspy?  


          Irlandzkie elfy, czyli daoine sidhe, to, jak głoszą legendy, upadłe anioły, których grzechy nie były jednak na tyle ciężkie by musiały cierpieć męki w piekle, zamiast tego trafiły one na ziemię, gdzie mają pozostać aż do dnia Sądu Ostatecznego. William Butler Yeats dokonał podziału elfów na trooping fairies i solitary fairies. Te pierwsze żyją w gromadach, te drugie, jak na przykład Far Gortha, stronią od towarzystwa zarówno śmiertelników jak i innych magicznych istot. Trooping fairies zamieszkujące Szmaragdową Wyspę nie są duże, mają nie więcej niż kilkanaście centymetrów wzrostu, noszą zielone ubranka a głowy zdobią im czerwone czapeczki, cohulee sidhe. Mieszkają w starożytnych kopcach, zwanych w języku irlandzkim Rahs. Spędzają czas na tańcach i zabawach urządzanych przy akompaniamencie magicznej muzyki, ceol sidhe. Każdy człowiek wchodząc w krąg tańczących elfów zapomina o całym świecie i może spędzić między magicznymi istotami całe lata nieświadomy upływającego czasu.
          Irlandzkie elfy są również bardzo drażliwe na punkcie granych przez nie melodii i jeśli tylko śmiertelnik zacznie wyśmiewać ceol sidhe fairies mogą wyzwać go na muzyczny pojedynek stawką którego będzie życie nieszczęśnika. Pod żadnym pozorem nie wolno więc śpiewać w pobliżu elfich kopców ludowych przyśpiewek. Muzyka elfów może również przemienić prostego wieśniaka w wielkiego poetę, może się też zdarzyć, że nieszczęśnik umrze po upływie roku i jednego dnia od wysłuchania magicznej pieśni by po śmierci na zawsze przenieść się do Faerie, krainy magii. 

          Trooping fairies bardzo cenią sobie w śmiertelnikach dobre wychowanie, dlatego wszelkie legendy zalecają ludziom by odnosić się do elfów z należnym szacunkiem, najlepiej tytułując je jako „szlachtę” bądź douine maidhe czyli good people. Jeśli podczas podróży przez Irlandię zobaczymy nad ziemią tuman kurzu nie powinniśmy zapomnieć o zwyczajowym błogosławieństwie „God speed you, gentlemen!”, podania ludowe mówi, bowiem, że to podróżujące z zawrotną prędkością elfy.

          Trooping fairies lubią płatać śmiertelnikom różnego rodzaju przykre kawały. Strzelają do ludzi i bydła z małych dmuchawek, podbierają rolnikom zboże, kradną i podmieniają dzieci. Tradycja nakazuje, by przez trzy tygodnie po urodzeniu dziecka jego rodzice nie spuszczali malca z oczu, mogą go bowiem porwać daoine sidhe, a na jego miejsce podłożyć podmieńca (ang. changeling). Taki osobnik, będący najczęściej nowonarodzonym bądź umierającym elfem z własnej woli nigdy nie opuści domu w którym go umieszczono, będzie za to objadał nieszczęsną rodzinę, krzyczał i rzucał przekleństwa na domowników. Opowieści ludowe podają wiele drastycznych metod na pozbycie się intruza m.in. przez ściśnięcie jego nosa rozżarzonymi obcęgami.


          Na świętego Jana, to jest dwudziestego czwartego czerwca, irlandzkie elfy obchodzą wielkie święto. Zapalają ogniska, tańczą, piją i ucztują do świtu. W owym dniu powinny się mieć na baczności zwłaszcza piękne kobiety, jako, że fairies mogą porwać je spomiędzy ludzi i zabrać do siebie, do Faerie. Nie wszystkie trooping fairies żyją na lądzie, merrows to elfy mieszkające w morzach i jeziorach. Irlandzka nazwa tych istot Murrũghach pochodzi z połączenia dwóch wyrazów muir, oznaczającego morze i oigh, oznaczającego niewiastę. Męskie merrows są wyjątkowo odrażające: mają zielone zęby i włosy, czerwone nosy i oczka przypominające świńskie ślepia. Żeńskie merrows odznaczają się za to niezwykłą urodą i często wymieniają swoich odpychających mężów na przystojnych rybaków. Irlandczycy wypływający w morze starają się unikać obszarów, gdzie często widuje się merrow fairies bowiem ich widok przynosi marynarzom pecha i zwiastuje sztorm. Tak, w ogólnym zarysie, przedstawia się charakterystyka elfów zamieszkujących Szmaragdową Wyspę, lecz nie jest to bynajmniej wszystko, co można powiedzieć o daoine sidhe; wręcz przeciwnie. Irlandzka tradycja ludowa kryje w sobie niezmierzone bogactwo magicznych istot, dziwnych zwyczajów i frapujących historii, których opisanie nie było możliwe w tak krótkim szkicu. Mam za to nadzieję, że powyższy tekst skłoni czytelnika do przeczytania kilku baśni i podań irlandzkich, do których lektury serdecznie wszystkich zachęcam.

           

          Michał Choiński

           

           

           

           SKRZATY

           

           

          Leprechaun (czytaj leprikon) jest chyba najbardziej znanym skrzatem irlandzkim. Leprikony są bardzo trudne do oswojenia, charakter mają bardzo ciężki wręcz nawet wojowniczy, a zwłaszcza łatwo wpadają w złość.
          Leprikon wygląda jak łachmaniarz. Buty ma stare i zniszczone a na dodatek nie do pary. Jego surdut i spodnie, oczywiście koloru zielonego, pełne są łat a w dodatku są zupełnie niemodne. Leprikony mają duże, okrągłe głowy, najczęściej noszą na nich zielone kapelusiki z koniczynką.  Świdrujące, małe zielone oczy są ich cechą charakterystyczną. Włosy mają rozczochrane oczywiście płomiennie rude. Noszą bokobrody lub brody co podkreśla ich zacny wiek, którego tak naprawdę nikt nie zna. Policzki i nos mają czerwone, no i jak większość skrzatów na świecie mają duże odstające uszy.Ich ulubionym kolorem jest zielony, nie przywiązują większej wagi do swojego wyglądu, a zwłaszcza do ubioru, gdyż uważają ze jest to zbyteczny wydatek.

          Pieniądze właśnie są ich słabym punktem. Leprikony są niesamowitymi sknerami. Z uporem dążą do posiadania bogactwa i dla tego celu mogą nawet ryzykować życiem ! Oglądają każdy grosik, który mają wydać , a swój majątek trzymają w wielkim metalowym garncu, który stanowi ich najcenniejszy skarb. Skarb Leprikona stał się legendarny wśród zwykłych śmiertelników i wielu  próbowało go zdobyć.

          Leprikony prowadza dość prosty tryb zycia z przyjemnością oddają się różnym uciechom. Nie stronią od dobrego piwa, fajki czy tabaki.

          Wielokrotnie Leprikony dążąc do bogactwa dopuszczały się kradzieży. Kradły zwłaszcza konie, a ostatnio przerzuciły się na samochody, ba nawet niektórzy twierdzą, że powstają gangi Leprikonów

          Ważnym elementem legend związanych z Leprikonami jest sprawa trzech życzeń, które Leprikon spełnia o ile zostanie złapany przez zwykłego śmiertelnika. Oczywiście Leprikony za wszelką cene zawsze chcą się wyrwać, najczęściej kłamią jak najęte, opowiadają niesamowite historie i chcą za wszelką cenę ogłupić człowieka.

          Czym na co dzień zajmują się Leprikony? Ano jest z nimi różnie niektóre jak już wspomnieliśmy zeszły na złą drogę , ale inne prowadzą małe sklepiki lub warsztaty zwłaszcza krawieckie lub szewskie (chociaż sami ubierają się fatalnie !) co ciekawe to właśnie do nich ciągnie zamożna klientela i wydaje u nich krocie. Inni pracują w przemyśle, zwłaszcza tym, który jest im bliski: zakłady tytoniowe, browary...Niektórzy wreszcie pracują w bankach

               

          17 marca Irlandczycy obchodzą swoje narodowe święto, a wraz z nimi świętuje cały świat. Huczne parady, pokazy irlandzkich tańców, a także lejące się hektolitrami "zielone" piwo to najbardziej charakterystyczne elementy tego święta. Oto kilka faktów związanych z tym dniem.

          Wszyscy doskonale wiedzą, że symbolem Irlandii oraz tego święta jest koniczyna, a obowiązującym kolorem zieleń. Nie wszyscy zdają sobie jednak sprawę, że zieleń stała się symbolem tego święta dopiero w XIX wieku. Kolorem wiązanym ze świętym Patrykiem jest niebieski. Na zielono wedle irlandzkich podań ubierały się wróżki oraz ludzie, którzy chcieli w ten sposób przyczynić się wzrostu swoich plonów. Być może z czasem uznano, że zieleń będzie właściwszym kolorem dla tego święta, ponieważ bardziej oddaje klimat Szmaragdowej Wyspy.

          Dzień św. Patryka

          Legendy przypisują świętemu Patrykowi przepędzenie z Irlandii węży. Wydaje się to jednak mało prawdopodobne, ponieważ w historii Irlandii ciężko doszukać się informacji na temat jakiejkolwiek plagi węży. Pod pojęciem tych gadów rozumieć należy w związku z tym pogan - istne szatańskie pomioty - które święty nawrócił na chrześcijaństwo.

          Pierwsza parada z okazji tego święta nie odbyła się wcale w Irlandii, lecz w Bostonie w 1737 roku. W Chicago od 1962 roku przepływająca przez miasto rzeka barwiona jest tego dnia na zielono. A w samym Dublinie, gdzie dziś najhuczniej obchodzone jest to święto, parady organizowane są dopiero od 1995 roku.

          Wiele irlandzkich pubów serwuje tego dnia "zielone" piwo. Warto jednak pamiętać, że zwyczaj ten został wprowadzony dopiero przez potomków Irlandczyków, którzy w XIX i XX wieku wyemigrowali do Stanów Zjednoczonych. Tradycyjnym trunkiem związanym z obchodami Dnia św. Patryka jest whiskey. 17 marca pije się szklaneczkę whiskey zwaną "dzbanem Patryka". Fraza "Drowning The Shamrock", która pada z ust Irlandczyków przed wypiciem szklanki whiskey, odpowiada naszemu "zalaniu robaka".

          To jedyny dzień w roku, w którym każdy może się poczuć Irlandczykiem!